Piątek rano. Godzina 7:22. W zeszłym tygodniu o tej porze byłam w podróży na Łódź Design Festival. Drugi już z rzędu, w którym miałam okazję wziąć udział. Na pobyt w Łodzi przeznaczyłam 3 dni – bardzo niewiele, ze względu na fakt, że równocześnie odbywał się trzeci ogólnopolski zjazd blogerów wnętrzarskich pod patronatem Festivalu – #meetblogin2015.
Program meetblogin był bardzo bogaty – 2 dni wykładów, spotkań i zadań dla uczestników. 2 dni integracji pomiędzy blogerami. Tu muszę się przyznać, że w tej integracji poległam totalnie. Tuż przed wyjazdem dopadła mnie okropna, najgorsza choroba – katar. Zmuszona byłam się więc nie zbliżać do nikogo, unikać spotkać i wcześnie wieczorami uciekać do hotelu, aby udało się mi następnego dnia w ogóle wstać z łóżka. Bardzo tego żałuję. Nasz zjazd wspierało wiele marek – była to więc również okazja do spotkań z ich przedstawicielami. Większość tych marek znam i współpracuję z nimi przy realizacji swoich projektów, a także blogowo. Było mi bardzo miło poznać osobiście osoby, z którymi do tej pory kontaktowałam się jedynie mailowo lub telefonicznie.
A oto jak wyglądało miejsce naszego spotkania przygotowane przez Ulę Michalak z Interiors Design Blog – organizatorkę całego zamieszkania. Ja ze swojej strony dziękuję, że są takie wydarzenia, ludzie którym się chce zrobić coś więcej i które umieją za sobą pociągnąć tłumy. Jedyne czego żałuję to to, że zabrakło czasu na zapoznanie się z blogerami – przedstawienie się, opowiedzenie kilku słów o sobie i odnalezienie w tłumie tych osób, które tak dobrze już znamy internetowo, bo zaglądamy na ich strony.
Zdjęcia z meetblogin: Kaboompics.
Wróćmy jednak do Festivalu. Tegoroczna edycja nosiła tytuł Konsekwencje. A raczej nosi, bo Festival trwa jeszcze 2 dni i wszyscy, którzy Łodzi jeszcze nie odwiedzili mają szansę wsiąść w auto, busa czy pociąg i nadrobić zaległości. Następna okazja pojawi się dopiero za rok, a to dość dużo czekania! Program wydarzenia jest bardo bogaty. Oprócz dwóch głównych centrów festiwalowych przy Tymienieckiego oraz Piotrkowskiej na łódzkiej mapie można znaleźć wiele punktów, które również biorą udział w festiwalu, jak chociażby sklepy i pracownie w strefie Off Piotrkowska (absolutny must see oraz must eat there jeśli się już w Łodzi jest). To tam znajdują się pracownie najlepszych architektów wnętrz w Polsce – mam nadzieję, że stanie obok miejsca, a w którym pracują topowi polscy architekci natchnie mnie trochę i też stanę się trochę lepszym projektantem. Festiwal to również wykłady i warsztaty, które odbywają się w weekendy. Aby mieć pełną satysfakcję z udziału w festiwalu spokojnie można przeznaczyć na udział w nim dwa weekendy – by wszystkiego wysłuchać i dwa dni w tygodniu – aby wszystko zobaczyć. Mnie udało się tą wyprawę odbyć jedynie w 3 dni – ma więc ogromny niedosyt. Ale to może i dobrze?
Miejsca, które w festiwalowej Łodzi mnie urzekły to Stolarnia Zmysłów – miejsce, które powstało przy współpracy Barlinka, grupa Tabanda (pisałam o nich kiedyś , takie fajne krzesełka projektują i nie tylko) oraz Design Alive. Barlinek postawił sobie za cel wykonać najciekawsze i najlepsze stoisko na Festivalu i… udało się. Do festiwalowej sali przeniesiony został kawałek lasu (800 sadzonek dębu – jedna z nich pojechała ze mną do domu i zostanie posadzona gdzieś w okolicach Krakowa), a także tartak i stolarnia. Każdy odwiedzający stolarnię mógł poczuć zapach naturalnego drewna (nawet zakatarzona ja) i własnymi rękami spróbować pracy w drewnie. Pomimo braku czasu ja do stolarni zaglądnęłam co najmniej z pięć razy!
Drugim miejscem, które wzbudziło mój zachwyt była wystawa Niewidzialni Bohaterowie. Geniusz rzeczy codziennych. Czy na co dzień zastanawiasz się skąd się biorą spinacze do papieru, plaster czy smoczek dla dziecka? Oczywiście, że z jakiejś fabryki, ale zanim te przedmioty powstały i stały się niezastąpione, musiała narodzić się genialna myśl. Niewidzialny bohater został wyprodukowany miliard razy i stanowi niezbędne urządzenie dnia codziennego. Nie został też znacząco zmieniony przez wiele lat – nic nie zastąpi bowiem klasyka.
Zobaczcie kilka moich zdjęć z wystawy:
Wystawę przygotowała Vitra Design Museum. To musiało się udać!
Miejsca nie do ominięcia na mapie festiwalowej to również wystawy must have oraz make me, na których można było obejrzeć na żywo wyróżnione w plebiscytach projekty. Główną nagrodę w konkursie make me otrzymał projekt „Z owadów” Marlene Huissoud, która w swojej pracy wykorzystuje odpady pochodzące z owadów takie jak propolis pszczeli czy odrzucone kokony jedwabników. Materiały wykonane przez Huissoud mogą mieć wiele zastosowań w meblarstwie, modzie czy dekoracji. Są w 100% naturalne – czegoś takiego na światowym rynku po prostu jeszcze nie było. Więcej o projekcie możecie dowiedzieć się oglądając film:
Opinie o tegorocznym Festivalu są podzielone. Jedni uważają, że tegoroczna edycja była uboga i w zasadzie można było wszystko zobaczyć w parę godzin (z tym już wiecie nie zgadzam się), inni natomiast twierdzili, że poziom wystaw i wykładów znacznie przewyższył to, co działo się w zeszłym roku. Ja uważam, że było bardzo interesująco i inspirująco. Nie wszędzie oczywiście. Nie wszystko musi się nam podobać i śmiało wiele spotkanych w Łodzi przedmiotów można skomentować „ale to już było” lub „ja już to widziałam”. Nie jestem obiektywna jednak w tej ocenie, bo nie omijam wydarzeń związanych z designem oraz staram się być na bieżąco z pojawiającymi się w prasie nowościami, dlatego też większość projektów nie była dla mnie nowością. Znalazłam jednak takie perełki, które sprawiły, że mogę śmiało powiedzieć – warto jechać do Łodzi. Miejsca, które według mnie trzeba odwiedzić i projekty, które warto zobaczyć to: stoisko Lako (pokłon dla mojej koleżanki Moniki Grojec, która jest projektantką owego miejsca – robi wrażenie Monika! Gratulacje!), wystawa Ikea – czym Ikea może nas zaskoczyć?! A może! Polski stół – dlaczego nie pochwalić się tym, co mamy najlepsze – wspaniałą polską ceramiką zgromadzoną wokół polskiego stołu z krzesłami FAMEG (uwielbiam), czy wystawa Odczarować wiklinę, na której zaprezentowano projekty stworzone w krakowskiej ASP.
Poniżej galeria wybranych miejsc. Jestem ciekawa, jakie były Wasze spostrzeżenia o tegorocznym Festivalu. Piszcie śmiało!
Maria Podobińska-Tuleja
Witam! I ja dziękuję za spotkanie! Mam nadzieję, że wiatraczek się podobał i zapraszam do współpracy! Do usłyszenia. Paulina 😉
Wiatraczek został od razu zagarnięty przez moją córkę 🙂 Spodobał się! Dziękuję bardzo.
Stolarnia zmysłów! Ileż ja tam czasu spędziłam… Aż mi grupa wycieczkowa z przewodnikiem umknęła… Nawet nie zauważyłam, że wyszli 😛 Zachwycałam się dziećmi, które z taką pasją i zaangażowaniem brały w swoje małe rączki te wielkie sprzęty i świetnie sobie z nimi radziły! Coś niesamowitego. I udowadniającego, że często my dorośli zamykamy się na pewne doświadczenia, tfu!, zamykamy dostęp do tych doświadczeń naszym dzieciom, ograniczamy je w jakimś sensie… A tu tyle frajdy możemy mieć i my, i one… Wystarczy trochę się wyrwać z tego skostnienia „co wolno, czego nie”, utartych sposobów na wychowanie i tym podobnych. Cieszmy się życiem, poznawajmy świat, nie bójmy się tego 🙂
To był wspaniały czas!
Piękny komentarz. Ja mam takie jedno przemyślenie – zabrać dzieciom tablety, wrzucić je do stolarni! 😉