Tak, tak! Dobrze widzicie. To nie żart. Co prawda blogerem już jestem od kwietnia tego roku, ale tym razem mówię tu o byciu blogerem przez duże B! Przez kilka ostatnich dni pisałam mniej – w końcu każdy ma prawo odpocząć od tematyki designerskich produktów, poza tym ileż w można w kółko o tym samym 😉 Dlatego teraz – zakładając, że wszyscy mają trochę więcej wolnego czasu w przerwie między świątecznej – tematy będą nieco luźniejsze. Bardziej do poczytania, niż do przyswojenia wielkiej i cennej wiedzy. Dziś o byciu Blogerem.
Pomiędzy postanowieniem zostania blogerem, a Blogerem jest wielka przepaść. Założyć bloga może każdy. Nie kosztuje to ani wiedzy, ani specjalnie dużo czasu. W tym roku udało się mi namówić co najmniej kilka osób, aby takie kroki podjęły. I jestem z siebie niesłychanie dumna. Ich blogi naprawdę powstały i teraz trzymam kciuki, aby osoby te były wytrwałe i aby nie zabrakło im nigdy pomysłów. Jeden blog wnętrzarski, jeden DIY i jeden z tematyki designerskiej. I oczywiście blog Proste Wnętrze – taki jest bilans ubiegłego roku.
Jak zrealizować pomysł zostania Blogerem?
Po pierwsze wiedza. Aby dowiedzieć się wszystkiego, zainwestowałam aż 55 złotych, by zakupić nową książkę niejakiego Kominka (w końcu skoro ktoś go czyta to powinien wiedzieć, o czym pisze), króla polskiej blogosfery. Zabawny był dla mnie rozdział, w którym opisywał dziennikarzy, jako osoby, od których bloger raczej nie zazna niczego dobrego. Któż by pomyślał, że o Tomku Tomczyku dowiedziałam się od jednej z Pań redaktor poczytnego pisma wnętrzarskiego podczas naszego wspólnego śniadania. Na razie ja bloger dzięki niejakiemu magazynowi Dom&Wnętrze całkiem dobrze się mam, czuję się doceniona i mam zamiar mieć się jeszcze lepiej. Myślę, że blogerzy będą coraz bardziej doceniani – z tym nie rozmijam się w poglądach z przytoczonym już moim nowym guru tajemnej blogerskiej wiedzy.
Po drugie wiedza i ludzie, od których można czerpać… wiedzę i energię. Z dumą mogę Was poinformować, że spośród milionów blogerów grasujących na polskich podwórkach, zostałam wybrana do wzięcia udziału w zimowej edycji See Bloggers! Jedna z milionów stała się jedną z 300, którzy posiądą tajemną wiedzę, jak sprawić, by ich blogi były poczytne jak żadne inne i jak na tym swoim blogu dorobić się fortuny 😛 Czekają mnie 2 dni intensywnych szkoleń z zakresu blogowania, social mediów, reklamy, pozyskiwania czytelników, kampanii reklamowych itp. itd.
Po trzecie… kij w mrowisko! Wytłumaczenie najbliższym, że fejsbuk to nie zło, że blog to nie zło! To samo dobro. To narzędzia, którym musi posługiwać się każdy (fejsbukiem każdy, blogiem, tylko ten, kto ma do tego wrodzone predyspozycje), kto chce w jakikolwiek sposób zaistnieć w Internecie. Tu pojawia się problem, bo rodzina mnie upomina, że za dużo siedzę na fejsbuku. I że powinnam zająć się projektowaniem wnętrz, a nie pisaniem, bo z tego nie ma pieniędzy. Ale przecież ja piszę dla przyjemności? Blog to źródło moich inspiracji, znowu wiedzy (bo jak inaczej dowiedzieć się tego wszystkiego nie pisząc bloga?), źródło moich kontaktów. Ostatnio dostałam maila zatytułowanego „Droga redakcjo”. Każdy chce przyjaźnić się z blogerem i wysyła mu cenne informacje o nowych imprezach i produktach, które pojawiają się na rynku – dobry projektant wnętrz powinien być na bieżąco ze wszystkim. Tak więc jestem. Dzięki blogowi i dzięki fejsbukowi. Tłumaczyć, tłumaczyć i jeszcze raz muszę wszystkim na około to tłumaczyć.
„Po co Pani w ogóle jeździ na te konferencje i targi? Traci Pani tylko czas! Ja nigdy nic z tego nie miałam” – usłyszałam niedawno od jednej pani architekt, z którą miałam przyjemność współpracować. Po co? Po wiedzę, dla przyjemności, dla kontaktów, dla ludzi, dla siebie, dla poszerzania swoich horyzontów, dla lansu, dla próbek, katalogów, gadżetów (ołówków nie zbieram, ale porośnięte stabilizowanym mchem płytki, albo trójwymiarowe miniaturowe umywali i krzesełka owszem), dobrego jedzenia, przygody, dla możliwości wyrwania się z domu. Nie wiem, jak nazwać ludzi, którzy przeliczają wszystko na pieniądze? Pragmatyczni? Nie! To ja jestem pragmatyczna. Pracować za darmo też nie lubię i powoli zaczyna nudzić się mi ten stan, w którym brakuje mi na wszystko pieniędzy i muszę liczyć na łaskę i niełaskę drugiej połówki. Czerpię jednak niebywałą przyjemność z pisania, z tego, że ktoś mnie czyta, z tego, że rosną słupki oglądalności, z tego, że mogę wsiąść do autobusu i pojechać na drugi koniec Polski albo polecieć nawet dalej, z oglądania mebli, paneli i kolorowych tkanin, z możliwości wymienienia się z kimś poglądami, z kimś kto tak samo jak ja umie się zapalać! I umie się cieszyć najdrobniejszą pierdołą.
Uwielbiam to!
O pieniądzach będzie kolejny wpis.
Maria Podobińska-Tuleja
#SeeBloggers #kominek #jakzostacblogerem #jakzostacipozostacblogerem #jakbycdobrymprojektantemwnetrz #dobryprojektantwnetrz
Fajowo. Te wyjazdy, spotkania z ludźmi i szukanie pomysłów na targach, see bloggers i inne konfy oraz imprezy dla blogerów to jest super podziękowanie za godziny spędzone przy kompie, oczywiście po za wdzięcznością czytelników przyjawiającą się w komentarzach, lajkach czy mailach!
No właśnie! Są ludzie, którzy to czują i rozumieją. Dzięki Ula 🙂
zacząłem dokładnie jak Ty- kupując książkę Kominka;p w ogóle przyznaję, że na Krakowskich Spotkaniach z Dizajnem „Zaprojektowani” to Ty nakręciłaś mnie na blogowanie:) dzięki za inspirację!
Ha! Stamina +300 punktów do fajności! Słyszeć takie słowa to jak miód na moje serce. Ja zakończyłam czytać wykład kominka o tym, jak przygotowywać prezentacje… zrobiłam prawie wszystko dobrze, oprócz tego, że to była totalna improwizacja 😉 Następnym razem… hmmm, ciekawe kiedy będzie następny raz! Dzięki i dobrej nocy 🙂
Gratulacje – mam nadzieję, że dużo wyniesiesz z tych szkoleń i podzielisz się choć cząstką wiedzy 🙂 dobrze, że korzystasz z tego, że teraz w Twoim życiu duzo się dzieje – zawsze powtarzam, że bardziej się żałuje tego, czego się nie zrobiło niź tego, co się stało 🙂
Pozdrawiam 🙂
Postaram się wykorzystać jak najlepiej wiedzę i na pewno napiszę relację, a każdą dobrą radę postaram się wykorzystać – tak więc wszystko będzie widoczne w moich działaniach 🙂 A jak już będę mega mądra to dam znowu jakiś wykład 😉 Pozdrawiam serdecznie 🙂
Ha! No to stoimy w niemal tym samym miejscu! Nie masz blogi rzecz jasna, bo mój to mróweczka maleńska, świeżo wykluta, ale my autorki. Też czaję się na książkę Kominka, której jeszcze nie kupiłam, bo chwilowo brak nakładu, a wczoraj dowiedziałam się o seebloggers i wysłałam zgłoszenie na listę rezerwową. Pewnie się nie zakwalifikuję, ale moja świadomość też doszła do miejsca w którym po 3 latach blogowania, chcę zacząć Blogować ;). Powodzenia i być może do zobaczenia na jakiejś innej znamiennej imprezie dla Blogerów! 😉
Ja również życzę powodzenia 🙂 Jak masz takie postanowienie to na pewno będziemy spotykać się na różnych imprezach… choć raczej nie będę celować we wszystkie. Jednak nie zostaję blogerem na pełny etat… Ale na 1/4 😉
Ps. Ja nie stoję w miejscu… to jedna z moich życiowych zasad. Zmiany zmiany i jeszcze raz zmiany 🙂
Otóż stanęłaś w jakimś miejscu, co nie oznacza, że w nim trwasz. Doszłaś do miejsca w którym leży książka kominka i zaproszenie na seebloggers. Moja wypowiedź nie miała na celu zatrzymania Cię w tym miejscu, spokojnie ;). A ja z byciem Blogerem zamiast blogerem wiążę nie etat czy jego część, ale świadomość tego co się robi i dokąd się chce dojść, o czym sama piszesz. Pozdrawiam.
Kominka czytałam jeszcze za czasów gdy więcej pisał o kobietach, ale jakoś nigdy nie był dla mnie inspiracją, książkę przeczytałam w tym roku i niewiele zmieniła w moim życiu, może dlatego że było już za późno, a może po prostu jestem niereformowalna 😉 Do zobaczenia na See Bloggers!
Dla mnie inspiracją jest jego sukces. Fascynuje mnie jego wiara w siebie…. Powoli odkrywam, że to podstawa skutecznego działania. Ja jestem w połowie czytania tej pierwszej książki, więc jeszcze nie wiem, czy coś się u mnie zmieni 🙂 Do zobaczenia na SeeBloggers! 🙂
O kurcze ale zazdroszcze!! Wez mnie ze soba ;)) Powodzenia i zagladnij czasem http://www.yayinteriors.co.uk
Ok. Postaram się zaglądać. I napiszę co się działo nad morzem… tylko muszę bilet skombinować 😉