Dzień dobry. Myślę, że nadszedł czas, by pokazać Wam całą metamorfozę mojego domowego biura. Każdy, kto pracuje w domu wie, że to nie jest takie proste. Wiele osób ma problemy z oderwaniem się od codziennych obowiązków domowych i skoncentrowaniem się tylko na pracy. Ja wspominam sobie słowa, które usłyszałam kiedyś na szkoleniu dla kobiet przedsiębiorczych, że nie można zajmować się kilkoma rzeczami na raz. Albo praca, albo dom, albo dziecko. Nie wszystko w jednym czasie, bo w żadnej z tych dziedzin nie osiągniemy dobrych rezultatów. Wiem to doskonale, bo niejeden obiad już spaliłam wyskakując na chwilę z kuchni do pokoju tylko na chwileczkę, by poprawić renderek. Podobno nam kobietom jest trudniej, bo częściej mamy rozbiegane myśli i zajmujemy się wieloma sprawami na raz. Dlatego tak własne jest, by wydzielić sobie własną przestrzeń do pracy w domu – jeśli już w nim musimy pracować.
Mnie taka konieczność dopadła parę lat temu. I zupełnie nie wiedziałam, jak się potoczy moje nowe życie. Okazało się jednak, że projektowanie wnętrz wypełniło całe moje zawodowe życie – a nie jak pierwotnie planowałam może będzie moją pracą dorywczą (od razu Wam powiem jeśli nad tym się zastanawiacie – nie da się tak!). Moje życie i naszą sypialnię. Mój mały kącik do pracy składał się z biurka i niewygodnego krzesła. Pierwszą rzeczą, jaką postanowiłam zmienić to kupić odpowiedni dla mojego kręgosłupa fotel. Ta zmiana zdecydowanie była na korzyść. Niestety, jak to skomentowała moja koleżanka Marlena, autorka zdjęć moich wnętrz, szkoda, że wszystkie wygodne fotele nie są ładne. I fakt, nie jest to designerski mebel, którym mogłabym chwalić się na łamach bloga. Ale nie o to chodzi. W pewnym momencie musimy się zastanowić, co jest dla nas najważniejsze. Dla mnie – jeśli chodzi o siedzenie – jest to zdrowie i wygoda.
Moje sypialniane biuro służyło mi jakieś półtora roku. W tym czasie udało się mi zgromadzić ogrom katalogów, wzorników i próbek. Większość z nich schowałam do komody, która służyła Zuzi, gdy była ona niemowlaczkiem…
Bardzo szybko jednak ich liczba rozrosła się do niebotycznych rozmiarów, a korzystanie z nich było trudne, gdyż brakowało mi miejsca, aby je swobodnie rozłożyć. Katalogi i wzorniki zamieszkały stolik, który postawiłam obok biurka.
Część rzeczy wywędrowała do salonu, zajmując półki w regale, które można by zagospodarować w zupełnie inny sposób.
Strasznie mi głupio pokazywać Wam takie zdjęcia, bo projektant wnętrz powinien zapewne mieszkać w designerskim mieszkaniu opływającym w modne dodatki i markowe meble. A ja mieszkam w bloku. Mieszkanie mam urządzone po studencku jakieś kilkanaście lat temu i nie wiem, kiedy doczeka się większego remontu… Na razie remont przeszła była sypialnia. Czara goryczy przepełniła się bowiem wtedy, gdy pracowałam do późna w nocy przy komputerze. następnie przenosiłam się na kilka godzin snu do łóżka stojącego metr dalej, a otwierałam oczy widząc ten cały bałagan i pracę, którą mam jeszcze do wykonania. Nie ma nic gorszego niż budzić się z myślą o czekających nas obowiązkach – nawet jeśli są dla nas przyjemnością!
I tak oto zaczął się remont. Powiem Wam, że zaczęłam robić wizualizację pracowni – kiedyś nawet wrzuciłam na ten temat posta na bloga. Okazało się jednak, że szewc musi bez butów chodzić i w końcu kupiłam wszystkie meble podczas jednej wizyty w sklepie. Dzień wcześniej wyszukałam je sobie w internecie. Malowanie pokoju zajęło dwa dni. Składanie mebli jeden. I już po paru dobach wszystko było zupełnie inaczej. Jesteście ciekawi jak teraz pracuję? Bardzo Wam chciałam to pokazać. Zdjęcia mojej nowej pracowni wykonała Marlena Kluczyńska-Czernik z nordsgn.com.
I co powiecie? Pokój jest w neutralnych kolorach. Na co dzień bowiem muszę odpocząć od natłoku barw i móc się spokojnie skupić na swojej pracy. Musiałam również zneutralizować ciepłą i dość intensywną barwę czerwonego egzotycznego drewna na podłodze, które nie jest już modne, ale kilkanaście lat temu było i dlatego znalazło się w moim mieszkaniu.
Postanowiłam również nie dekorować wnętrza żadnymi dodatkami, ponieważ sukcesywnie przybywają one w sposób naturalny. Najczęściej są to pamiątki z targów, szkoleń lub spotkań z różnymi ludźmi związanymi z designem. Jedyną rzeczą jaką kupiłam jest miedziana lampa, o której zawsze marzyłam. Udało się mi ją kupić w okazyjnej cenie na portalu Westwing.pl. Przyznam się Wam szczerze, że kupując lampę myślałam, że jest ona przeźroczysta. Zasugerowała się bowiem drugą bardzo podobną z brązowego szkła. Mogę Wam bardzo polecić zakupy w Internecie, ale pamiętajcie, by dokładnie wczytać się w opis produktu, żeby potem nie mieć niespodzianki.
Na szczęście pomimo mojej pomyłki lampa okazała się świetnie pasować do wnętrza. Jeśli się Wam podobają proste norweskie lampy, to Westing prowadzi właśnie kampanię „Lampy prosto z Norwegii”. Można upolować kilka ciekawych okazów w bardzo przyzwoitej cenie:
I jeszcze zdjęcia dodatków w moim biurze:
No! Teraz mogę pracować 🙂
Maria Podobińska-Tuleja
Super Maria!
Niestety ja nadal sypialnie dzielę z pokojem do pracy. Warunki masz idealne; takie spokojne kolory powinny pomóc w skupieniu się.
Dziękuję. Nie napisałam wcześniej, że jak ja pracowałam w sypialni to mój mąż chciał spać i przeszkadzało mu światło i stukanie w klawiaturę. Tak się dłużej nie dało pracować 🙂 Teraz cisza, spokój, tylko czasem telefon zadzwoni albo jakiś kurier paczkę przywiezie 🙂
Brawo 🙂 U mnie praca w domu jest mocno utrudniona, bo zawsze można zrobić coś „przy okazji” i w międzyczasie… Kąt do pracy/pokój powinien mieć najlepiej czasowo otwierane i zamykane drzwi, aby można było wyjść na herbatę i do toalety 😉
Najlepiej, żeby herbata/kawa dojeżdżała sama do pracowni 😛 i żeby nie wychodzić z niej, bo zawsze coś może nad odciągnąć od tego, co mamy zrobić. Na siusianie nie mam jeszcze patentu 🙂
Warto dodać, że w najbliższym czasie, świetności pomieszczenia doda żarówka Edisona powieszona nad biurkiem w celu rozjasnienia wnętrza.
Taki tam komentarz wyrobnika, który ją będzie musiał zamontować :).
Żarówka właśnie przyjechała 🙂 Szykuj wiertarę :*
Świetna różnica 🙂 Dodałabym tylko firankę by pokój wydał się bardziej przytulny, no i te dodatki/ dekoracje, o których piszesz („pamiątki z targów, szkoleń lub spotkań z różnymi ludźmi związanymi z designem.”). Pozdrawiam
Ja widzę, że jeszcze masz miejsca a miejsca-zaraz jakieś wiszące szafki/półki się pojawią przy oknie 😉
Baza na szalone i oryginalne pomysły dla klientów 🙂
Jeszcze jakaś przestrzeń została, ale nie chcę się za bardzo zagracić. Zresztą czas pokaże, na pewno będę uzupełniać wystrój pokoju o dodatkowe elementy. Brakuje mi na pewno zasłon 🙂
Biuro w pełnej okazałości prezentuje się równie fantastycznie- bardzo podoba mi się ta czarna gablotka, która przełamuje klasykę pozostałych mebli. Ale uśmiechnęłam się pod nosem czytając o egzotycznej podłodze- widocznie 6 lat temu była jeszcze modna, bo też taką mam w salonie. To dowód na to, że mody bywają zgubne/złudne ;P
Jestem w stanie żyć z moją podłogą – jak się odpowiednio zneutralizuje ścianami ten kolor a nie podkreśli go to nie jest źle, ale teraz poszłaby w bardziej naturalny kolor rodzimego drewna. I postawiłabym na deskę warstwową. W mojej podłodze pojawiły się brzydkie szpary – zwłaszcza w salonie, bo przeżył powódź 😉 Cieszę się, że Cię rozbawiłam 😉
Rewelacja! Ja póki co nadal pracuję w salonie i to jest okropne… rozkładam się na stole, na którym jemy więc w porze obiadowej muszę zbierać swoje rzeczy, a później rozkładam się znowu… Niby na blacie kuchennym również jest na to miejsce, ale z reguły zagracę je podczas gotowania. Myślałam nad zrobieniem biurka na parapecie, poprzez powiększenie go ale wtedy właśnie regał w salonie zostanie wyposażony w jeszcze większą ilość segregatorów i tym podobnych a wolałabym w to miejsce wstawić jakąś ładną witrynkę. Nie wspominając już o tym, że w momencie wizyty niespodziewanych gości salon pewnie tak czy siak bardziej przypominałby magazyn bo jakoś wątpię, że wystarczyłaby mi przestrzeń na parapecie. 😉 Myślałam nad wstawieniem biurka pod okno w sypialni, ale często pracuję w nocy a mój mąż musi trochę odespać żeby rano wstać. Zważając na światło, stukanie w klawiaturę, muzykę i fakt, że przechodziłabym po materacu za każdym razem gdy chciałabym wyjść do toalety lub do kuchni sprawa staje się oczywista – biuro w sypialni to beznadziejny pomysł… Wpadłam co prawda na „rozwiązanie idealne” ale wymaga ono sporej przeróbki mieszkania, a co za tym idzie środków finansowych na remont. Z uwagi na to, że nie minął jeszcze nawet rok od generalnego remontu, rozwiązanie to pozostaje jedynie w kategorii planów. Chyba pozostanie mi urządzić kącik na balkonie. 😀
Twoje biuro wygląda świetnie i wiem o czym mowa w kwestii braku niewygodnego fotela. 🙂
Ja kiedyś miałam plan zrobienia biura w garażu 😉 co prawda bym zamarzła, a pająki by mnie zjadły żywcem, ale i tak jak widzisz praca w sypialni to najgorsze rozwiązanie, jeśli się z kimś mieszka.
Kredki ciągle leżą u mnie w szafie (od Zaprojektowanych dwa lata temu chyba), genialny przedmiot do promocji 😉 Metamorfoza super, pewnie dużo lepiej się pracuje. Jedyne, co mnie kłuje w oczy to plątanina kabli. Chciałabym mieć taką własną przestrzeń, bez męża obok 😉
Dziękuję. Cieszę się, że moje kredki są tak doceniane 🙂 A kable, no cóż. Niestety muszą być, a ja na nie nie patrzę, bo siedzę przy biurku, a one są pod. Wiem, że wprowadzają trochę nieładu, ale nie przeszkadzają mi.
ślicznie to wygląda. mój styl. mam pytanie co to za piękna szara farba na ścianie ?
To Flugger z kolekcji at Home. Ciemny kolor to H04 ciemny grafit. Pierwotnie myślałam o nieco jaśniejszym kolorze, ale jednak „poszłam na całość” i dobrze wyszło 🙂 Farbę mogę polecić, naprawdę ładnie pokryła ścianę – jest idealnie gładka. Jaśniejszy kolor to biały marmur też z tej kolekcji (H02).
Super nowe biuro 🙂 Pewnie o niebo lepiej się pracuje, gdy wszystkie zgromadzone katalogi grzecznie stoją na swoim miejscu i kurz nie mąci w głowie 🙂 Miłej pracy!
Kurz mi nie mącił w głowie, ale sterty zalegających rzeczy już tak 🙂
Maria, wyszło świetnie, ja bym tylko ten metalowy regał włożyła zamiast tego drugiego biurka, i tak pracując mogłabyś się odwracać i mieć na regale wszystkie próbniki pod ręką i wizualnie też fajnie by wyglądał w tamtym miejscu. Pozdrawiam, Kasia
Mądry Polak po szkodzie. Ja też bym tam sobie zrobiła regał, ale z drugiej strony na tym biurku mam wyłożone wszystkie bieżące materiały, z których korzystam, więc też taki układ nie jest zły.
Świetna robota! Praca w domu to nie lada wyzwanie więc taki spokojny i przemyślany kąt to dopiero coś:) Może też kiedyś … eh 🙂
Pięknie wyszło! Czy sufit jest pomalowany tym jaśniejszym kolorem czy to czysta biel?
Stonowane kolory, jak najbardziej w moim stylu 🙂 Pewnie dobrze się w takim miejscu pracuje 🙂