W zeszły weekend miałam okazję po raz kolejny uczestniczyć z ogólnopolskim zjeździe blogerów w Gdyni – SeeBloggers. Aura tym razem była zupełnie inna, bo letnia, a ja mogę również śmiało powiedzieć, że przybyłam tym razem na konferencję z zupełnie innym bagażem doświadczeń, jeżeli chodzi o blogowanie. Inne są zatem moje spostrzeżenia, ale po kolei.
Tym razem podeszłam do wydarzenia zupełnie na luzie. Owszem, miałam ambicję, żeby wysłuchać wszystkich najciekawszych wykładów, ale luz to luz. Nie zapisałam się na żadne warsztaty i jak się okazało przegapiłam bardzo ciekawą prelekcję na temat obsługi Google Analytics. GA każdy szanujący się bloger znać powinien i obowiązkiem jego jest mieć je zainstalowane. Done! Zrobiłam to po powrocie ze styczniowego zjazdu. To, jak i wiele innych rzeczy – własna domena, hosting, zupełnie nowy layout bloga i wiele wiele innych. Opłaciło się. Mogę być z siebie zadowolona, bo mój blog wygląda zupełnie tak, jakbym sobie tego życzyła.
Całe 2 dni słuchałam prelekcji znanych i lubianych blogerów, a także znakomitych prelegentów, którzy znają się na rzeczy. Czy wiecie, że najlepsi blogerzy mają zaplanowane wszystkie wpisy? Nie tylko pod kątem tego, o czym będą pisać, ale również pod kątem SEO! Każdy wpis jest ustawiony w odpowiedniej kolejce i ma promować dokładnie ten wpis, na którym nam zależy, aby wyświetlił się w googlu.
Każdy znakomity bloger powinien również doskonale znać swoich czytelników, ale nie poprzez komentarze zostawiane przez nich na swojej stronie, lecz przez skomplikowane narzędzia analityczne. Nie ma lekko. Aby się z tym wszystkim zapoznać należałoby naprawdę zostać pełnoetatowym blogerem i zajmować się w głównej mierze badaniem, planowaniem i inwigilowaniem!
A inwigilować wcale nie trzeba, bo wystarczy wysyłać w świat każdą nawet najdrobniejszą wzmiankę na swój temat – a to przez bloga, a to przez popularne social media (fb, twitter, instagram i inne standardy), a teraz już przez snapchat (bo przecież wszyscy muszą wiedzieć, jakie to ważne przesłanie niesiemy światu) czy nawet periscope, bo jeśli robimy coś ważnego, co trwa nieco dłużej to trzeba być cały czas online i nadawać to na cały świat.
Gośćmi tej edycji byli między innymi Jessica Mercedes, Fashionelka czy Jason Hunt. Nie można wymienić chyba znakomitszych „nazwisk” jeżeli chodzi o blogowanie. Jessicę znałam do tej pory tylko z pudelka. Powiem tak – z jednej strony jestem przerażona, że moja córka będzie kiedyś taka jak ona, a z drugiej – wyrażam ogromny szacunek za to, co dziewczyna osiągnęła swoją ciężką pracą, pomysłem na siebie i siłą przebicie. I tu muszę się zatrzymać i wyłączyć z tego wyścigu. Z pełną świadomością…
Z pełną świadomością stwierdzam, że nie dogonimy Was. My trzydziestolatkowie nie zainstalujemy sobie snapchata, nie będziemy dzielić się ze wszystkimi swoimi stylizacjami (wiem , mój blog nie na ten temat) – może nie dlatego nawet, że nie jesteśmy w stanie nadążyć za Wami, ale po prostu tego nie chcemy. Przynajmniej ja nie chcę. Po powrocie z Gdyni przez ponad tydzień nie zaglądnęłam na bloga i nie poczyniłam żadnego wpisu. Taka przerwa zdarzyła się mi do tej pory jedynie z powodu urlopu. I właśnie tego teraz potrzebowałam. Wziąć głęboki oddech, odetchnąć od świata mediów i sławy, od ludzi…
Ja całym moim blogiem wspieram ideę polskiego rękodzielniczego tworu, a więc wszystkiego co skłania nas do bycia eko i blisko natury. Bliżej rodziny i przyjaciół…. Robię wszystko, by każdy moment, gdy nie pracuję poświęcić mojemu dziecku. Nie odwrócę się od niego, bo chcę nakręcić notkę na snapchacie, czy zaplanować kolejkę wpisów. Dla mnie liczy się coś innego.
Składam więc pokłon moim stałym czytelnikom i przybywającym tu przez przypadek. Dziękuję, że jesteście i że mimo ograniczonej promocji udało się Wam do mnie trafić 🙂
Maria Podobińska-Tuleja
#seebloggers
Zgadzam się z Tobą ! Snapchat to chyba nie dla mnie. Wystarczająco dużo mam w sieci migawek wszystkich i wszystkiego. A uważam, że blogi wnętrzarskie mają dużo ciekawego do zaproponowania swoim czytelnikom i nie potrzebują takiego typu wspomagaczy:)
Masz rację z tymi migawkami – wszędzie natłok informacji, niekompletnych, liźniętych, a niewiele jest miejsc, gdzie można zatrzymać się na chwilę i skorzystać coś więcej. Dość biegania!
„Niewiele usłyszałam – oprócz panelu kulturalnego – o treści, jakie mogą nieść ze sobą blogi, a myślę że właśnie o to powinniśmy walczyć, aby ludzie nas cenili i szanowali za wiedzę i wartości, jakie niesie ze sobą nasze pisanie.”
Dla mnie najbardziej druzgocącym pojęciem, jakie usłyszałam na See Bloggers było: „Spraw, by Twój odbiorca nie musiał myśleć” [w domyśle: dzięki temu szybko staniesz się popularny i bogaty]. Jak być blogerem naukowym i nie zmuszać ludzi do myślenia?
Ale mimo wszystko, bardzo mi się podobało. Może dlatego, że głównie uczestniczyłam w warsztatach cookingowych, a nie wykładach ;p
I chwała Ci za to Marysiu! Trzeba być twardym i stanowczym! Ściskam 🙂
Ja również ściskam. A twardości i stanowczości uczę się każdego dnia… z moimi klientami 😉
I niech Pani tak trzyma 🙂
A dziękuję, będę się starać 🙂
Ciekawy post.. Ja nie mam profesjonalnie zrobionego bloga, wszystko na nim zrobiła sama. Może nie jest doskonały, ale te wszystkie Seo,analizy, statystyki…gdzie radość z blogowania i robienia postów nie pod publiczke.. Blogowania stało się biznesem, a nie potrzeba pokazania swojego świata itp. Pozdrawiam Cię serdecznie!
Ja również zrobiłam wszystko sama… no przy małym/ogromnym wsparciu Zenboxa. Nie zajmuję się jednak analizami i statystykami – sporadycznie tam zaglądam, bywają nawet miesiące, że wcale. Wolę właśnie tą radość z pisania 🙂 Nie mówię, że blog to nie jest narzędzie biznesowe, bo owszem służy trochę reklamie i mnie samej, jako projektanta i różnych produktów, z których korzystam, jednak we wszystkim trzeba znać umiar i umieć znaleźć równowagę.
„Z pełną świadomością stwierdzam, że nie dogonimy Was. My trzydziestolatkowie nie zainstalujemy sobie snapchata, nie będziemy dzielić się ze wszystkimi swoimi stylizacjami (wiem , mój blog nie na ten temat) – może nie dlatego nawet, że nie jesteśmy w stanie nadążyć za Wami, ale po prostu tego nie chcemy. ”
Oprawiam sobie to zdanie i wieszam nad biurkiem. Swoją drogą – chyba najbardziej trafiające w mój gust podsumowanie SB. Dobrze było wymienić się wizytówką pod Food Truckiem.
Czyli nie pędzimy, tylko pracujemy nad lepszą wersją siebie i większą ilością radości z każdego dnia 🙂 Do zobaczenia 🙂
Zgadzam się z Tobą. Jak posłuchałam tych wszystkich prelekcji, przeraziłam się, bo choć chciałabym zarabiać na blogu, dobrze zarabiać, to nie jestem w stanie poświęcić temu tyle czasu. Dla mnie ważniejszy jest mój facet i czas spędzony na przytulaniu niż planowanie wpisów i śledzenie GA. Jak mam wenę, to piszę. Jak nie, to idę gotować, sprzątać, czytać książkę lub do łóżka 😉
Miliony monet więc zostawię innym 😉
Ja tam trochę zarabiam, niewiele, bo niewiele, ale zawsze na waciki wystarczy. Co nie znaczy, że muszę od razu stać się blogo-borgiem 😉 Fajnie umieć posługiwać się tymi wszystkimi narzędziami, ale mimo, że badamy człowieka, bo gdzieś w tym wszystkim moim zdaniem gubi się człowiek…. a tak chyba nie powinno być. Niewiele usłyszałam – oprócz panelu kulturalnego – o treści, jakie mogą nieść ze sobą blogi, a myślę że właśnie o to powinniśmy walczyć, aby ludzie nas cenili i szanowali za wiedzę i wartości, jakie niesie ze sobą nasze pisanie.
Brawo Marysia! Świetny wpis!
Gracie 🙂
A co moja powiedziec czterdziestolatki?? ha ha prowadze bloga od czterech lat juz prawie, i przez ten czas wszystko bardzo sie zmienilo. Nagle wszyscy chca zrobic z bloga biznes, zarabiac nie wiadomo ile kasy i najsmiejsze w tym wszystkim jest to, ze nie ma to sie zadzialac bo mamy jakis niepowtarzalny pomysl na siebie tylko na zasadzie kopiowania tego, co juz jest. Naprawde?? szablony blogow – wszystkie prawie identyczne, teamatyka -rowniez, posty sponsorowane – rowniez, etc, etc. Nie znam zadnego z nazwisk, ktore wymienilas, nie znam tych blogow a na dzwiek slowa SEO mam odruch wymiotny 🙂 na blogach szukam szczerosci, indywidualizmu, inspiracji, czegos nowego…ciezko z tym jest musze przyznac w naszej polskiej blogosferze 🙂 pozdrawiam goraco i dziekuje za bardzo fajny wpis!!
Oj chyba nie jest aż tak źle, na pewno są fajni twórczy ludzie, którzy potrafią dzielić się swoimi pasjami umiejętnie o tym opowiadając. Założyć bloga może każdy, ale prowadzić go przez 4 lata to już jest tylko dla najwytrwalszych i najlepszych 🙂 I tych, co mają pomysł! Słuszna uwaga o tym kopiowaniu… ja zakładając bloga miałam taki pomysł, że nie zaglądam do konkurencji i piszę o tym co chcę i jak chcę, a nie ślepo patrzę na najlepsze blogi czy zagraniczne produkcje, które wiadomo są świetne… ale po co mi taka kopia, jak to nie będę ja. Popularność i sukces? Owszem, czasami zazdroszczę najlepszym, ale to mija, a bycie sobą jest o wiele cenniejsze.
Najlepszy jest złoty środek.
Każdy, kto nie zajmuje się „ZAWODOWO” blogiem (czytaj: pracuje gdzieś na etacie) będzie miał mniej czasu na blogowanie i na wszystkie zabiegi około blogowe. Podjęcie decyzji o „życiu z bloga” jest trudne. Moim zdaniem wymaga dużej odwagi. Szczególnie gdy ma się ciekawą pracę 🙂
Blogosfera jest ogromna i dla każdego znajdzie się miejsce! Dla małych i dużych 🙂 Ważne, aby sprawiało nam to przyjemność.
Pozdrawiam gorąco!
Hania
I dobrze prawisz Haniu 🙂 Wszyscy jesteśmy blogerami 🙂
Świetny artykuł. Dokładnie trzeba pamiętać o tym co naprawde się w zyciu liczy… Sława, fani – to przemija. Najbliżsi ludzie powinni być najważniejsi 🙂
Dziękuję 🙂
Nie byłam, nie słuchałam, ale bardzo uważnie obserwuję co się dzieje w blogosferze. Mam skrzynkę zawaloną ofertami współpracy, choć nie mam zamiaru, ani ochoty, ani potrzeby, by oddawać komuś swoją, ciężko wypracowaną przestrzeń. Blog jako biznes to nie dla mnie, choć dzięki niemu mój biznes własny kręci się coraz lepiej. 😉 Wolę pokazywać siebie i tym sposobem zdobywać klientów, niż sprzedawać cudzy produkt, który przysłoni to co jest dla mnie najważniejsze.
A to bycie wszędzie….co za dużo to niezdrowo. 😉
Aaaa i w przeciwieństwie do Ciebie jestem maniaczką analiz, ale traktuję to jako motywację, która nakręca mnie, by blogwować i rozwijać się i pędzić do przodu.
Planowanie wpisów…W naszej blogowej niszy -architektoniczno-wnętrzarskiej- to tak jakbyśmy zaplanowały,że w tym roku musimy zaprojektować 3 domy, 2 biurowce, 1 szpital i kilka wnętrz. 😉 Blog to dla mnie spontaniczna forma przeżywania tego co widzimy, myślimy, czujemy. I nie zależnie od tego, czy jest to architektura, dobra książka, smaczny obiad, czy nieziemska podróż. Gdybym zaczęła pisać w przód, to to byłby koniec frajdy blogowej.
Pozdrawiam
AWXowa Aga 🙂
I super! Spontan jest najlepszy! Ja nie przeczę, nawiązałam już kilka razy współpracę z firmami i jest to całkiem przyjemne, jak ktoś docenia naszą pracę i uważa nas czy naszego bloga za ciekawe medium. Jednak to wszystko trzeba selekcjonować…. Fakt, blogowanie otwiera wiele drzwi i warto z tego korzystać, rozwijać się i dążyć do tego, by być coraz lepszym w tym, co się robi 🙂
To prawda, to miłe, że nas doceniają i fajnie, gdy dochodzi do ciekawej współpracy. Zdarzyło mi się to kilka razy.
Chodziło mi bardziej o to, że nie wszyscy rozumieją ile pracy i czasu kosztuje blog i widzą w nas tylko i wyłącznie łatwe medium do propagowania swoich treści, produktów. A gdy dostaję ofertę sprzeczną i moim podejściem do architektury, gdy ktoś nie pokwapi się, by dowiedzieć się po co to robię, to ręce opadają… Jeśli ktoś traktuje mnie przedmiotowo, to nie mam ochoty wchodzić w relacje. I właśnie o takich „współpracach” pisałam powyżej. 🙂
Ja pewnie wróciłabym z SEEBLOGGERS przerażona i z bólem głowy 😉 bliżej mi już do 40 niż do 30 a bloga prowadzę od pół roku. Nie mam predyspozycji do bycia „biznesblogger” (takie moje słowotwórstwo ;)), ale uwielbiam to co robię i chcę być w tym coraz lepsza i prawdziwa! :))
Pozdrawiam serdecznie!
Marta.
Ja miałam ból głowy i kaca moralnego, że tego weekendu nie spędziłam z rodziną i przyjaciółmi, bo akurat ominęła mnie świetna rodzinna impreza…. I tak trzymaj, a na pewno spełni się Twój cel 🙂 Już zaglądam do Ciebie 🙂
Marysia swietnie to ujelas; nic dodac nic ujac! Takie trzezwe podejscie do tematu od razu przypomina czlowiekowi o priorytetach w zyciu! Pozdrawiam serdecznie!
Masz zupełną rację! Sama ostatnio postanowiłam doprowadzić bloga do porządku, co wiązało się ze sporymi zmianami. Dalej sporo rzeczy zostało do zrobienia i trwa to już bardzo długo. W stu procentach profesjonalnym blogowaniem (obejmującym aktywność nie tylko na blogu, ale także w pozostałych mediach społecznościowych, pozycjonowaniem itp.) mogą zająć się osoby, które nie pracują zawodowo i utrzymują się tylko z blogowania lub właśnie nastolatki – niepracujące i mające sporo wolnego czasu. Do drugiej grupy już się nie zaliczam, a do pierwszej chyba nie bardzo chcę. Utrzymywanie się wyłącznie z blogowania to świetna opcja, jednak przypuszczam, że po czasie i tak rozwijałabym jednocześnie inny biznes. Blogosfera zmienia się bardzo dynamicznie i nie dałoby mi to poczucia stabilizacji, a ja za tymi zmianami niekoniecznie nadążam. Snapchat w moim przypadku również okazał się niewypałem ale… o tym niedługo planuję napisać u siebie! 🙂
Mam podobne rozterki. Przeraża mnie, że im większy głupkowaty tani chłam jesteś w stanie zaoferować, tym więcej ludzi za sobą pociągniesz. Ja tak nie chcę, chcę coś lepiej, ładniej i mądrzej, a tu najpopularniejsze blogi ( ilość komentarzy choćby) to niska jakość i za przeproszeniem pierdoły… A wydawało mi się, że coś tam umiem. Świat chamieje, oj bardzo.
Ale wcale nie musimy równać do tego poziomu. Jest całkiem sporo ludzi, którzy Cię zrozumieją… tylko cóż, trzeba się pogodzić z tym, że najpopularniejsze to nie będzie, chociaż kto wie!
Czasem żałuję, że na wszelkie takie wydarzenia mam daaaleko…najlepsze spotkania, warsztaty, imprezy to Kraków, Wawa, Łódź…ale po tym co przeczytałam dziś u Ciebie (świetny post) to czuję ulgę, że mam daleko…bo jeszcze bym uwierzyła, że jest mi to wszystko do czegoś potrzebne. Pracuję w korporacji i mam już prawdziwie „spraną” głowę mechanizmami sprzedawania się lub sprzedawania czegoś….więc mój blog, który prowadzę od trzech lat to prawdziwa oaza, spokój. Za niczym nie gonię. Nikt mnie nie popędza. Nie muszę realizować żadnych celów, spełniać kryteriów. Współpracuję z tym z kim ja chcę i na zasadach jakie ja stawiam. Matko, jak dobrze, że ja nie posiadam nawet wiedzy o jakiś tam analizach, metodach promocji…jestem z tego powodu bardzo szczęśliwym, głupiutkim blogerem – rękodzielnikiem – po pracy w korpo. Pozdrawiam serdecznie, iszart
Dziękuję za miłe słowa. I cieszę się bardzo, że nie jest tak, że cały świat pędzi za sukcesem 🙂 Ja też mam w życiu trochę za dużo tego pędu, ale ostatnio zmieniam nastawienie.
… przez zupełny przypadek znalazłam właśnie Twój wpis sprzed kilku miesięcy – i powiem krótko, świetnie to wszystko opisałaś! Pozdrawiam ciepło 🙂
Dopiero teraz przeczytałam ten wpis! Też byłam na See Bloggers i miałam bardzo podobne odczucia.