Długo zastanawiałam się, jak opisać targi w Mediolanie. Po głębszym zastanowieniu się doszłam do wniosku, że w zasadzie jest to niemożliwe. Nie dlatego, że nie potrafię, że nie pamiętam, lecz ze względu na ich ogrom, na niezliczoną ilość wystawców, niekończącą się promenadę prowadzącą do kolejnych hal ze stoiskami wystawienniczymi, oraz na fakt, że opisywanie zajęłoby mi znacznie więcej czasu, niż ich zwiedzanie.
Przedstawię więc ogólne wrażenia okiem osoby, która pierwszy raz w Mediolanie była i pierwszy raz miała zaszczyć wziąć udział w tym niezwykłym międzynarodowym wydarzeniu.
Mój pobyt w centrum targowym Fieramilano obejmował zaledwie dwa dni, w tym pierwszego dnia podczas dojazdu do Rho, gdzie znajdują się targi, utknęliśmy w niebotycznym korku. Oczywiście, że wszyscy podążali w tym samym kierunki i nawet czteropasmowa autostrada nic na to nie mogła poradzić. Pół dnia straciliśmy więc niestety na dojazd oraz na oczekiwanie na bilety, do których kolejna również była spora. Nareszcie udało się. Cała strefa targowa budzi niesamowity respekt. Nie mam pojęcia, jak ogromna jest powierzchnia targowa (zapewne można to sprawdzić na stronie targów), jednak przejście całej długości targów spokojnie zajmowało dwadzieścia do trzydziestu minut idąc dość szybkim krokiem. Wspaniałe wrażenie robi strukturalne przekrycie promenady składające się z powyginanych powierzchni przechodzących w kilka lejów stanowiących podparcie dla całej konstrukcji – choć gospodarze targów przed tak ważnym wydarzeniem mogli by lekko przeczyścić szyby. Wzdłuż promenady rozmieszczone są 24 hale, niektóre parterowe, inne wielopoziomowe, w których wystawcy prezentują swoje produkty.
Hale podzielone są tematycznie. W tym roku miałam przyjemność obejrzeć strefy: Salone Internazionale del Bagno (łazienki), EuroCucina (kuchnie), FTK (technologia dla kuchni), SaloneSatelite (pawilon dołączony do kuchni, w którym swoje projekty prezentowali młodzi, uzdolnieni projektanci), design (głównie meble, dodatki, akcesoria). Ze względu na brak czasu nie udało się mi odwiedzić już stałych pawilonów – classico (klasyczny design), prezentujących bogato zdobione i ornamentowane wnętrza, pełne złotych dodatków (tzw. rosyjski styl). Teoretycznie nie planuję projektować tego typu wnętrz, jednakże pewna bardzo doświadczona pani architekt zwróciła mi uwagę, że warto te pawilony odwiedzać, ze względu na precyzyjnie dopracowane detale.
Pani architekt, która na targach była już po raz dziewiąty, stwierdziła również, że kryzys jest bardzo widoczny na prezentowanych stoiskach. Ciężko jest się mi wypowiedzieć na ten temat, ponieważ były to moje pierwsze targi. Główną tendencją w projektowaniu i designie, jaką dało się zauważyć, była prostota i powrót do naturalnych materiałów i kolorów. Przede wszystkim biel, naturalne drewno i kamień (lub nowoczesne materiały imitujące kamień) królowały „na salonach”. Do tego nieznaczna ilość dodatków w delikatnych pastelach. Tylko niewielu wystawców zdecydowało się postawić na kolor. Być może z jednej strony trend ten wynika z gorszej sytuacji gospodarczej na świecie, z drugiej jednak odpowiada ogólnym tendencjom zbliżenia się człowieka do natury, recyclingu, a nawet upcyclingu. Mnie również zachwyciły najbardziej te proste wnętrza, które doskonale wpisały się ideologię mojej firmy i projekty, jakie chciałabym tworzyć (o ile oczywiście będzie na nie zapotrzebowanie). Nowością na targach było pojawienie się miedzi. W wielu wnętrzach zastosowane były miedziane dodatki: lampy, wazony, stoliki i inne ozdoby. Kolejnym trendem, który wprowadziły targi w Mediolanie, jest duża ilość szkła. Szkło wykorzystywane jest w tradycyjny sposób, ale również z prostych tafli szkła tworzone są nogi stołów, półki, ściany oddzielające pomieszczenia, czy też lampy.
U wielu producentów mebli pojawiły się nowoczesne systemy otwierania i zamykania przestrzeni zarówno szaf, jak i całych powierzchni funkcjonalnych. Bardzo sensowne rozwiązanie dla osób lubiących gromadzić znaczące ilości przedmiotów, nie koniecznie nadających się do ekspozycji. O systemach postaram się napisać w kolejnych postach, gdyż pojawiły się one również na konferencji architektury wnętrz, która miała miejsce w zeszłym tygodniu w Krakowie.
Ponieważ większość wystawców postawiła na prostotę i to ona dominowała we wnętrzach, bardzo mało pojawiło się ekstrawaganckich rozwiązań i ekstremalnych sposobów prezentacji. Tu przypomina się mi jedynie wyspa kuchenna w deszczu, umieszczona na środku jeziora.
Do targów w Mediolanie zapewne nie raz będę powracać w swoich wpisać, odnosząc się do konkretnych projektów i rozwiązań. Teraz tylko napiszę, że możliwość udziału w Targach w Mediolanie była dla mnie ważnym doświadczeniem, zarówno zawodowym, jak i osobistym. Poznałam nowych i spotkałam znanych mi już fantastycznych projektantów, dla których tworzenie wnętrz jest pasją, moich nauczycieli, na których zawsze mogłam liczyć, którzy przekazali mi nie tylko wiedzę, ale również chęć tworzenia pięknych i użytecznych rzeczy.
Za rok na targach prezentowana będzie architektura światła. Mam nadzieję, że Proste Wnętrze i tym razem pojawi się we Włoszech, by móc zdać Wam relację z przebiegu targów i zaczerpnąć inspiracji na cały kolejny rok.
Maria Podobińska-Tuleja