Relację z Międzynarodowych Targów Wyposażenia i Wykończenia Wnętrz Warsaw Build 2014 zacznę od tego, że na podstawie opisu wydarzenia, spodziewałam się zupełnie czegoś innego. Sama lokalizacja w Warszawskim Centrum Expo XXI kojarzyła się mi z nowoczesnym centrum wystawienniczym, co najmniej zbliżonym do pawilonów prezentowanych podczas Expo. Warszawskie Centrum zlokalizowane jest tuż obok muzeum gazownictwa, a więc odnowionych i zaadaptowanych na te cele ceglanych budynków. Sama główna hala wygląda nie inaczej, jak czerwony okrąglak, do którego dobudowano szare przemysłowe hale, niczym nie przypominające nowoczesnych konstrukcji z moich wyobrażeń. Po dotarciu na miejsce pełna zdziwienia ruszyłam w stronę wejścia. Moim oczom ukazał się widok nijak nie pasujący do charakteru wydarzenia, w którym miałam zamiar wziąć udział. Tuż przy bramie wejściowej, na tle czarnych i różowych baloników, wystrojone w wysokie szpilki, kabaretki i wydekoltowane krótkie sukienki, robiły sobie słodkie zdjęcia przeróżne panie. Większość z nich mówiła po ukraińsku (o ile dobrze rozpoznałam). W pierwszej chwili pomyślałam, że to hostessy, lecz zastanawiałam się o co chodzi z tymi balonikami? Przecież to takie nieciekawe tło? Na szczęście zanim całkowicie zagubiłam się w tłumie oryginalnie wyglądających pań, zorientowałam się, że przybyłam na Dni Kariery Mary Kay. Warsaw Build było w niepozornej hali obok. Bez problemu się zarejestrowałam, odebrałam plakietkę gościa i ruszyłam na podbój Targów. Na pierwszy rzut oka stwierdziłam, że o wiele więcej mogłabym napisać na temat wcześniej odwiedzonego miejsca, niż wydarzenia, na które specjalnie przybyłam do Warszawy. Hala była mała i pusta, osoby zwiedzające ją można było policzyć na palcach jednej ręki. Stoiska nieciekawe, wszystkie takie same, odrysowane od linijki proste boxy. I to po to właśnie jechałam pociągiem cztery godziny do Warszawy? Tak, tak, drodzy Państwo, Intercity nie przemierza już trasy Kraków Główny – Warszawa Centralna w 2 godziny i 57 minut. Teraz podróżą można raczyć się znacznie dłużej. Tyle anegdot. Pora przejść do sedna sprawy, czyli do samych Targów. Pomimo tak złego pierwszego wrażenia, impreza okazała się być bardzo udaną. Oprócz stoisk wystawienniczych, na dwóch salach (no dobrze, na jednej sali oraz na wydzielonych krzesełkach na środku hali) odbywały się prezentacje prowadzone przez przeróżne osoby. Najznakomitszym gościem była Pani Ewa Kuryłowicz z APA Kuryłowicz & Assosiates, która opowiedziała historię… Muzeum Historii Żydów Polskich. Jest to budynek, który jakiś czas temu powstał w Warszawie, można go już podziwiać z zewnątrz, a 28 października nastąpi oficjalne otwarcie wystawy dla zwiedzających. Budynek niezwykle interesujący, zarówno ze względu na swój imponujący wygląd, jak i ciekawą ideologię jego powstania. Ta cała opowieść tak mnie wciągnęła, że postanowiłam na jego temat napisać osobnego posta (już wkrótce). Oprócz Pani Profesor, wykład poprowadził Pan Zdzisław Sobierajski z Quadur. Ta prezentacja była dość niezwykła, gdyż wzięło w niej udział zaledwie 3 uczestników – ja oraz dwóch reporterów z pewnego czasopisma. A szkoda. Prezentacja pana Sobierajskiego okazała się być najciekawszą i najlepiej poprowadzoną na Targach, a same produkty przez niego zaprezentowane zainteresowały mnie na tyle, że postanowiłam zgłębić temat. Quadur to czterofazowy kompozyt składający się z żywicy, konstrukcyjnego włókna, wypełniaczy i modyfikatorów. Nuda? Na pewno nie we wnętrzu. Z tego niezwykłego materiału można zrobić naprawdę wiele, począwszy od mebli, oświetlenia, a kończąc na lekkich stołach, które z powodzeniem mogą imitować ciężkie betonowe konstrukcje. Quadur również napiszę oddzielny post, gdyż temat wart jest dokładniejszego zgłębienia. Pozostałe prezentacje to między innymi opowieść o akustycznych właściwościach silikatów i betonu komórkowego. O tych materiałach z prezentacji nie dowiedziałam się niczego, oprócz tego, że są białe, natomiast wprowadzenie do akustyki było torturami nie do zniesienia. Temat znienawidzony przez wszystkich uczniów w naszej szkole, prowadzony przez pana doktora inżyniera architekta Marcina Petelenza, to była poezja, coś co mnie zaciekawiło i gotowa byłam studiować nawet suche normy, byleby to zrozumieć. Pan na Warsaw Build popsuł to wszystko. Druga niezbyt udana prezentacja to opowieść pana architekta wnętrz o kolorach we wnętrzu. Kilkanaście slajdów żywcem przekopiowanych z podręcznika Neuferta, opatrzonych komentarzem w formie… przeczytania fragmentów tej właśnie książki. Esencja z tego przynajmniej jednak jakaś wyszła – ciemny sufit obniża pomieszczenie, a jasny podwyższa. Kto by pomyślał?! Ciekawych prezentacji pojawiło się na szczęście jeszcze kilka, zamazując ten niesmak, który się zrodził podczas wysłuchiwania wcześniej wspomnianych panów (oj, właśnie sobie pomyślałam, że karma do mnie wróci i moja prezentacja w Krakowie może wcale nie wypaść o wiele lepiej, postaram się przynajmniej mówić od siebie, a nie kserować). Opowieść o domkach na drzewie, a także o minimalizmie w architekturze wnętrz uważam za niezwykle udane i świetnie wygłoszone prezentacje. A co można było zobaczyć na samych Targach? Zapewne każdemu z ciekawszych tematów będę chciała poświęcić trochę więcej czasu, więc tutaj tylko wymienię te najciekawsze propozycje:
- Nowa kolekcja płytek Paradyż oraz plany firmy na wprowadzenie na rynek paneli szklanych jako okładziny ścienne;
- Duolux – nowa linia podświetlanych nośników, dzięki niewielkiej ilości energii i oryginalnemu pomysłowi pozwalających tworzyć podświetlane obrazy;
- Kompotherm – świetnej jakości, w nieskończonej ilości kolorów i wzorów drzwi aluminiowe niemieckiego producenta (drzwi niemieckie, jednak wnętrze takie jak witraże czy szklana sztukateria tworzona jest przez polskich mistrzów);
- Lambrii – piękne drewniane i inne panele dźwiękoszczelne;
- Prive – coś pomysłowego i niezwykłego. Widzieliście kiedyś zegar z mchu?
- Rheinzink – blachy patynowane, które dowolnie wycinane i kształtowane pozwolą na utworzenie we wnętrzach niezwykłych przegród,
- Siente – łupek na ścianę, lecz nie z kamienia, a drewna dębowego,
- Smart Wall Paint – biała lub przeźroczysta farba tablicowa;
- WIM – płyty budowlane.
Wszystkie te produkty warte są uwagi projektanta wnętrz. Dziś zamieszczę już tylko galerię fotografii, które udało się mi wykonać podczas wydarzenia. W kolejnych postach przedstawię Wam dokładniej, te produkty, które wywarły na mnie pozytywne wrażenie. Byłabym zapomniała, że jedną (jedyną) z imprez towarzyszących były Eliminacje do Glazurniczych Mistrzostw Polski. Okazuje się, że w Polsce działa Polskie Zrzeszenie Płytkarzy, które określa standardy wykańczania wnętrz przez glazurników, dba o jakość ich pracy, szkolenia naszej kadry płytkarzy. Przynależność do Zrzeszenia „pana od płytek”, którego zatrudnimy do wykonania naszego remontu, powinna gwarantować najwyższą jakość wykonanej usługi. I rzeczywiście – panowie płytkarze popisali się niezwykłym kunsztem podczas Eliminacji, wykonując swą pracę szybko i bardzo dokładnie. Galeria.
Maria Podobińska-Tuleja
#warsawbuild #relacjaztargowwarsawbuild
Jak się chociaż raz było na którychkolwiek światowych targach (Mediolan, Londyn, Paryż) to po tym trudno zaakceptować tę naszą smutną polską rzeczywistość. Pozostaje wierzyć, że i tak robimy postępy w tym temacie 🙂
Mam nadzieje, że Zaprojektowani dadzą radę 🙂