Zona Tortona. Pierwszy dzień w Mediolanie.

Tak jak obiecałam, powoli zaczynam spisywać wspomnienia z mojego pobytu na Targach Designu w Mediolanie. Pierwszy dzień w Mediolanie rozpoczęłam od wczesnej pobudki, szybkiego śniadania w hotelu i przejazdu do dzielnicy miasta zwanej Zona Tortona. Przed przyjazdem do Mediolanu niewiele wiedziałam, jak będą wyglądały targi. Chciałam przeżyć je, nie sugerując się opiniami innych czy relacjami, co gdzie się znajduje i co warte jest obejrzenia. Chciałam przeżyć niespodziankę i doświadczyć wszystkiego po raz pierwszy. Zona Tortona zdecydowanie zaskoczyła mnie. Via Tortona oraz Via Savona to dwie uliczki wzdłuż których rozlokowane były targi. Nie były to jednak zwykłe stoiska. Każde miejsce zaskakiwało mnie czymś innym. Wystawcy umieścili swoje eksponaty zarówno w sklepach, które funkcjonują w tych lokalizacjach cały czas, jak również w hotelach, na podwórkach, w halach przemysłowych czy w biurach. Było to bardzo różnorodne i niezwykłe. Zupełnie odbiegało od tradycyjnie postrzeganych targów. Przejście wszystkich punktów wystawienniczych w jeden dzień graniczyło z cudem, gdyż było ich aż 42, jednak udało się nam! (Targi zwiedzałam z moją koleżanką Igą, Architektem Wnętrz, która była moją mentorką podczas tej wycieczki, pokazała mi wiele miejsc, wytłumaczyła co warte jest zobaczenia i co ona lubi stosować w swoich projektach). Naszą podróż po świecie dizajnu rozpoczęłyśmy idąc wzdłuż ulicy Savona. Różnorodność prezentowanych produktów była niesamowita, od oświetlenia, przez tapety, po nowoczesne materiały. Pierwszy miejscem, które zwróciło moją uwagę było stoisko grupy moooi. Firma moooi założona została przez Marcela Wandersa, który –  gdy odniosła ona sukces – sprzedał firmę z ogromnym zyskiem, a następnie zatrudnił się w niej, jako… projektant. W ten sposób dorobił się fortuny, a sam, nie lubiąc zajmować się papierkową robotą i prowadzeniem biznesu, mógł znowu robić to, co kochał. Projekty grupy moooi to kolorowy design, połączenie prostego jasnego drewna z pięknymi tkaninami, geometryczne lampy przypominające konstrukcję pierwszych samolotów, aż po proste klasyczne stoły i krzesła w naturalnych kolorach.

stoisko grupy moooi

stoisko grupy moooi

Idąc dalej uliczkami Zony Tortony trafiłyśmy na niezwykłe miejsce, prezentujące projekty takich designerów jak Daniel Liebeskind, Maarten Baas, Michael Young, Arik Levy i wielu innych – stoisko LASVIT <E> MOTIONS. Nazwa doskonale odzwierciedla to, co przeżyłyśmy zwiedzając wystawę. Przepiękne lampy zapierające dech w piersiach. Każda zaprezentowana w oddzielnym pomieszczeniu, każda posiadająca należytą jej przestrzeń. Wystarczy spojrzeć na zdjęcia, aby zobaczyć o co chodzi… chociaż, zdjęcie to za mało. Każda lampa miała swoją duszę, była niepowtarzalna. Wiele z nich poruszało się w rytm delikatnej muzyki.

Ice, Daniel Liebeskind

Ice, Daniel Liebeskind

Magnetic, Libor Sostak

Magnetic, Libor Sostak

Ciężki i drogi kamień okładzinowy? A może coś lżejszego, tańszego, łatwiejszego w formułowaniu. A może piasek? Na stoisku DLAYER spotkałyśmy niezwykły materiał, przypominający do złudzenia naturalny kamień. Warstwy piasku naklejane na tkaninę, następnie układane na powierzchni, którą chcemy wykończyć – zarówno ściany, podłogi, meble, jak i schody czy lampy – impregnowane odpowiednim preparatem, aby zachować wytrzymałość i zabezpieczyć piasek przed kruszeniem się. Spójrzcie, czyż nie piękne? Okładziny dlayer zastosowane były na wielu meblach prezentowanych na targach. Dodatkową przewagą materiału nad kamieniem jest to, iż można go podświetlić tworząc niesamowitą atmosferę we wnętrzu.

zdjęcie ze strony www.dlayer.it

zdjęcie ze strony www.dlayer.it

Chwila rozluźnienia i relaksu podczas naszej długiej wędrówki. Ze zwykłego sklepu meblowego można było przejść na wspaniały taras na dachu. Industrialna żelbetowa kratownica, rury wentylacyjne połączone z kolorowymi szybami i ustawionymi barwnymi plastikowymi fotelami tworzyły ciekawy kontrast. Do tego włoskie słońce. Na tym tarasie mogłybyśmy zostać na zawsze.

niezwykłe mediolańskie podwórko

niezwykłe mediolańskie podwórko

P1030086

niezwykłe mediolańskie podwórko

niezwykłe mediolańskie podwórko

niezwykłe mediolańskie podwórko

O wystawcach i prezentowanych produktach można opowiadać by jeszcze wiele. Wspomnę więc tylko o miejscach i wystawcach, które warte były zwrócenia uwagi:

Tokyo design week – pawilon japońskiego designu,

Corian Dupont TM – prezentujący materiał corian 2.0,

Gdynia Design Center – niestety polska strefa dizajnu była dość skromna i nie zawróciła mi w głowie, jednak warto o niej wspomnieć, by podkreślić fakt, że Polacy też byli w Mediolanie,

e15 lighting – przepiękne lampki o oryginalnym kształcie.

Na koniec dwie perełki. Miejsca niezwykłe, nie tylko przez to, co w nich można zobaczyć, ale kogo można spotkać. Tu dopiero poczułam atmosferę prawdziwych Włoch, serdeczność ludzi, uśmiechnięte twarze. Po krótkiej przerwie na posiłek (tak naprawdę nie była taka krótka, gdyż po całym dniu chodzenia kręgosłup naprawdę potrafi dać się we znaki – targi oprócz wrażeń artystycznych stanowią solidną dawkę ruchu i wysiłku fizycznego, między innymi przez noszenie aparatu, butelki wody, aż po ogromną torbę katalogów i ulotek, których oczywiście nie można nie zabrać ze sobą! Moje założenie początkowe przewidywało jedynie wymianę wizytówek z interesującymi mnie wystawcami, jednak skończyło się to tym, że cała moja walizka zajęta została katalogami, a ciuchy z trudem poupychałam po kieszeniach… nie dało się inaczej!) ruszyłyśmy w stronę miejsca spotkania naszej grupy. Zostało nam jeszcze trochę czasu, więc postanowiłyśmy zrealizować plan zwiedzania w stu procentach i odwiedzić oddalone od dwóch głównych ulic miejsca oznaczone na mapce wystawców.

Pierwsze miejsce, które nie łatwo było nam odnaleźć to biuro co-working office zaprojektowane przez LAGO. Biuro pracowało jak gdyby nigdy nic, odbywały się w nim spotkania, konferencje i wykłady, a zwiedzający mogli zobaczyć jak to naprawdę wygląda. Weszłyśmy trochę nieśmiało do środka, bo nawet nie byłyśmy pewne, czy to jest miejsce wystawy, czy zwykłe biuro, gdzie ludzie pracują i będziemy im przeszkadzać. Podeszła do nas młoda Włoszka, na początku trochę zdziwiona, że ktoś wchodzi do ich lokalu i chce robić zdjęcia. Dopiero po krótkiej rozmowie doszłyśmy wspólnymi siłami do wniosku, że tak, to tu. Punkt 42 na mapie, którego szukałyśmy od dłuższego czasu, został właśnie odnaleziony. Włoszka oprowadziła nas po biurze, opowiedziała nam o LAGO, o jego pomysłach, między innymi o tym, że jako projektant urządza wnętrza prywatnych domów, jednak w czasach targów mieszkańcy są wypraszani z mieszkania i ich dom staje się miejscem otwartym dla zwiedzających. Niezbyt komfortowa sytuacja, jednak ze względu na pomysły projektanta warto chyba się poświęcić ten jeden raz w roku – chyba, że takich wydarzeń jest więcej, wtedy już zaczęłabym się zastanawiać. Kolorowe biuro, delikatna szara łazienka, stoły z grubymi blatami opartymi na szklanych taflach oraz belgijska czekolada, którą poczęstowała nas Włoszka, pozostawiły miłe wspomnienie i wzbudziły w nas ogromy entuzjazm, że w końcu znalazłyśmy miejsce, gdzie poczułyśmy się serdecznie powitane i dopieszczone. Włoszka zaprosiła nas nawet na wspólny posiłek następnego dnia, jednak musiałyśmy ruszać dalej w drogę.

P1030310

Lago office

Lago office

Lago office

Ostatnim miejscem, do którego dotarłyśmy była Szkoła Tworzenia Biżuterii,  w której nauka trwa 8 miesięcy i prowadzona jest aż w pięciu językach. Założyciel szkoły okazał się równie sympatycznych człowiekiem, co poprzednia nasza przewodniczka. Skrupulatnie wyjaśnił nam jakie produkty tworzą, jak wygląda nauka oraz proces technologiczny tworzenia biżuterii. Niestety nie mogłyśmy na wizytę tego miejsca poświęcić zbyt wiele czasu, gdyż zbliżała się godzina odjazdu do hotelu.

Pomimo ogromnego zmęczenia – dobiegała już godzina 21 – nie chciałam opuszczać Zony Tortona. To właśnie teraz miasto zaczynało tętnić życiem, zaludniały się knajpki, każda o niezwykłym wystroju, muzyka dobiegająca z rozlicznych kawiarni zapraszała do środka. Trzeba było jednak zebrać siły na kolejne dwa dni intensywnego chłonięcia wiedzy i inspiracji…

 Maria Podobińska-Tuleja

cropped-proste_wnetrze_logo-011.jpg

Więcej informacji można odnaleźć na stronie internetowej:

http://www.tortonaroundesign.com/?lang=en

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *